czwartek, 7 lutego 2013

Mieszkać i żyć


Ostatnio spotkałem polskiego studenta na mojej uczelni, który przyjechał do Niemiec na pół roku w ramach programu "Erasmus". Był u mnie w biurze, bo miał pytanie dotyczące biletu studenckiego.

Po nazwisku od razu poznałem że to rodak, więc przestałem mówić po angmiecku (angielski + niemiecki) i zmieniłem na polski. On - nazwijmy go: Darek - bardzo się ucieszył, że po tygodniu znów usłyszał język ojczysty. 

Więc zaczęliśmy rozmawiać o tym i owym, o Polsce, o Niemcach, o studiach...
Darek wyraził silne zdziwienie z faktu, że Polacy żyjący w Niemczech tak mocno zachowują polską tożsamość. Ciężko było przekonać Darka, że mieszkam w Niemczech od 1990 r. Miałem wtedy 6 lat gdy z rodzicami przyjechałem do Niemiec. - To więc żyjesz w Niemczech już 23 lata! - stwierdził Darek. - Matematyczna część się zgadza - odpowiedziałem. - Ale reszta to pytanie filozoficzne, bowiem mieszkam w Niemczech od 23 lat, ale nie żyję tutaj. Darek spojrzał na mnie z wielkim znakiem zapytania nad głową. - Jest różnica między mieszkaniem a życiem - pośpieszyłem się mu wytłumaczyć. - W Niemczech się mieszka, a w Polsce - żyje. Darek spojrzał na mnie jak na ufo.

Tak zawsze jest gdy rodakom z Polski próbuję wytłumaczyć tę właśnie różnicę między mieszkaniem a życiem. Od malutkości mi w Polsce wmawiano że mam "słodkie życie" w tych Niemczech. Od malutkości ciężko mi było w to uwierzyć.

Gdy jako dziecko mówiłem że wolałbym wrócić do Polski - to wszyscy się śmiali i mówili: Kochanie, a tak dobrze się tam masz w tych Niemczech!

Gdy jako nastolatek mówiłem że wolałbym wrócić do Polski - to wszyscy się patrzeli na mnie jak Darek - to znaczy, jak na ufo.

Gdy kiedyś jako dorosły powiedziałem mamie że byłoby lepiej gdybyśmy nigdy do tych Niemiec przyjechali, to ona się spojrzała na mnie i powiedziała: Wiesz... - no cóż, masz rację.

Nie chcę wymieniać co wszystko mi się w Niemczech nie podoba i do czego się nawet po 23 latach nie przyzwyczaiłem. Chyba by mi miejsca do tego zabrakło.

Wolę raczej wymienić krótko czego mi brak. Brak mi gościnności, uczciwości, indywidualności, ufności, nawet wolności i równości. I narzekania. Tego wszystkiego w Niemczech nie ma. Albo powiedzmy - jest, ale raczej nie u samych Niemców. To właśnie dla tego Niemcy nigdy się nie stały krajem w którym żyję - tylko krajem, w którym mieszkam.

Im dłużej tutaj mieszkam tym bardziej tęsknę za Polską. I to po 23 latach! Wiem, że kiedyś wrócę. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego. 

Wiem, to wszystko może brzmi absurdalnie w uszach Polaków w Polsce. Tak jak dla Darka. 

A propos: Z Darkiem się umówiłem aby mu pokazać miasto w którym studiujemy. Kiedy Darek bęedzie wracał do Polski - za pół roku - to może już będzie znał różnicę między mieszkaniem i życiem. Mam więc nadzieję, że przestanę być ufo. Przynajmniej dla Darka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz